
Nie musiałem długo czekać. Filtr ustawiony na słowo „Rega” bardzo szybko zapalił się na żółto i wszystko ponownie było w moich rękach. Rega P6 Cena była niewiele droższa od rynkowej, teoretycznie skłaniało to do próby negocjacji, ale… jakoś czułem, że po prostu nie wypada. Umówiłem się pojechałem do Gdyni. Dwie godziny, które spędziłem w domu właściciela tej Regi, starszego Pana, po rozwodzie, w okolicach emerytury, nie muszącego nic nikomu udowadniać, ani też nic szczególne porządkować, czy iść na jakiekolwiek kompromisy (dlatego wspomniałem, że po rozwodzie 😉 ), były to dla mnie jedne z najbardziej chłonnych w dźwięki i „wiedzę w pigułce” chwil w audiofilskim życiu.