Revox A50 – The Jewel

Mówisz „ReVox” i przed oczami zaczynają kręcić się dwie szpule z logiem „ReVox”. Ta szwajcarska marka bardzo mocno kojarzy się z magnetofonami szpulowymi, takimi z najwyższej półki. Ale w moje ręce nie wpadł (jeszcze!) ich najsłynniejszy szpulowiec (A77). Wpadł za to komplementarny do niego wzmacniacz Revox A50.

Historia

Historia marki Revox w świecie audio jest nierozerwalnie związana z jej założycielem, Willim Studerem, który w 1948 roku w Szwajcarii otworzył firmę, początkowo zajmującą się produkcją oscyloskopów.

Przełom nastąpił kilka lat później, kiedy zespół Studera stworzył pierwszy magnetofon szpulowy – Dynavox. Urządzenie to, charakteryzujące się profesjonalną jakością, okazało się tak udane, że w 1951 roku Studer podjął kluczową decyzję o rozdziale produktów na dwie marki: Studer dla sprzętu studyjnego i Revox dla wysokiej klasy urządzeń Hi-Fi do użytku domowego. Podział marki trochę przypomina mi drogę niemieckiego Klein+Hummel, który jednocześnie robił wysokiej klasy sprzęt studyjny i estradowy, a wspólnie z firmą SABA dla domowego użytku stworzył submarkę Telewatt (to tak mniej więcej w skrócie, bo historia Telewatta jest dłuższa i bardziej skomplikowana). O K+H ES 20 pisałem tutaj.

Wracjąc do Revoxa: pierwszym magnetofonem pod nowym szyldem Revox był T26 z 1952 roku. W kolejnych latach, Revox zyskał renomę dzięki wytrzymałym i innowacyjnym urządzeniom z Serii 36, zwłaszcza modelom D36 z 1960 roku, który był pierwszym szpulowym magnetofonem stereo, oraz cenionemu, lampowemu modelowi G36.

Prawdziwą legendą Revox stał się w 1967 roku, wprowadzając na rynek tranzystorowy magnetofon szpulowy A77. Urządzenie to, produkowane w różnych wersjach do 1977 roku, było symbolem epoki, łącząc profesjonalną niezawodność z modularną konstrukcją. Pod koniec tego okresu, w 1969 roku, Revox rozszerzył swoją ofertę poza magnetofony, prezentując pierwszy tuner FM A76, czym ugruntował swoją pozycję jako producent kompletnych, studyjnej jakości systemów audio dla wymagających melomanów.

Wzmacniacz Revox A50 (a także jego mocniejszy brat A78) był produkowany przez Revoxa w tej samej epoce, co magnetofon A77 oraz tuner A76, w ramach dążenia firmy do stworzenia kompletnego, zintegrowanego systemu Hi-Fi.

Co kiełkuje w mojej głowie? Chyba już każdy się domyśla 🙂

Muzeum Revoxa

Przygotowując się do tego wpisu wpadłem na trop muzeum Revoxa.

Revox stworzył specjalne miejsce poświęcone swojej historii – REVOX WORLD w szwajcarskim Dietikon koło Zurychu. Na przestrzeni ponad 1000 m² prezentuje ponad 75 lat dziedzictwa audio Revoxa i Studera. Można tam zobaczyć i posłuchać w pełni sprawnych, historycznych urządzeń, takich jak np. serie A77 i B77. Na YT można zobaczyć wideo z tego miejsca – na stopklatce wypatrzyłem też mojego Revoxa A50 🙂

Poszukiwania ReVox A50

Każda akcja wywołuje reakcję. Każdy trop budzi we mnie zmył beagle’a , najlepszego psa tropiącego, który potrafi znaleźć ranną zwierzynę podążając za kroplami jej krwi spadającymi na leśne poszycie co kilkanaście, kilkadziesiąt metrów. Kiedy pochwaliłem się miesiąc temu, że jestem oszołomiony Klein+Hummel ES 20, znajomy odpisał mi słowami: „Taaak, mam do od dwóch lat, aczkolwiek chyba trochę bardziej lubię Revoxa A50…

A mojej głowie jak echo pozostały słowa: „Revox A50…. Revox A50…. Revox A50…..

Rozpocząłem polowanie. Poczułem krew. A po trzech tygodniach odebrałem paczkę z rewelacyjnie zachowanym, zarówno od strony wizualnej jak i technicznej Revoxem A50!

W opisie oferty poprzedni właściciel zachwalał jego piękny dźwięk oparty o tranzystory germanowe, ale z serwisówki, którą ściągnąłem z netu wynika, że na końcówkach siedzą krzemowe 2N3055, zresztą te same, co w K+H ES20.

Tutaj dane techniczne:

Budowa

Poza pokrętłami całkowicie standardowymi i oczywistymi w każdym wzmacniaczu (za takie uważam również przełączniki i regulatory filtrów) ciekawostki są dwie:

  1. Każde wejście ma ukryte pod górną klapką frontu dodatkowe potencjometry regulujące poziom wejścia sygnału (na każdy kanał osobno). Można dzięki temu idealnie dopasować poziomy głośności z różnych źródeł.
  2. Funkcja loudness działa trochę inaczej niż standardowo. Zamiast podbić skraje pasma, robi… to sami ale inaczej 🙂 Obniża poziomy w następujący sposób: 60 Hz: -5dB, 1kHz: -16dB, 12kHz: -12dB. Efekt jest taki sam, ale zamiast zgłośnienia sygnału po włączeniu przycisku mamy jego obniżenie. Ciekawe 🙂 Nie spotkałem się wcześniej z takim podejściem.

Jak zagrał?

Za dużo tych absolutnych hitów ostatnich dni, prawda? Najpierw Klein+Hummel ES 20 rozjechał mi głowę swoją krystaliczną czystością (widzę, że już pojawił się w sprzedaży z lekko wyższą ceną niż chodził miesiąc temu i opisem „nowe odkrycie wśród audiofili” 🙂 ) W środę odebrałem Sabę Studio IIA z serwisu i aż zakręciło mi się w głowie bez używania alkoholu etc…

A pomiędzy jednym a drugim klejnotem upolowałem Revoxa A50.

I to jest prawdziwy brylant!! Tak jak ES20 gra bardzo naturalnie, studyjnie, czysto, jasno, z precyzją wyprawy Amundsena w wyścigu na biegun południowy … tak jak SABA IIA gra ciemniej, pełną barwą, pełną głębią, kolorem, jest gorąca jak brazylijska tancerka na karnawale w Rio, tak Revox A50 jest najczystszym brylantem pomiędzy tymi dwoma żywiołami. Jest zarówno zarówno precyzyjny jak i pełen barwy i gęstości.

Jest całkowitym zaprzeczeniem powiedzenia, że jak coś jest od wszystkiego to jest od niczego. Revox A50 jest od wszystkiego i od wszystkiego. Z jednej strony – studyjny, idealnie skrojony garnitur pełnej dźwiękowej poprawności. Z drugiej – marynarka wirująca nad głową w świetle stroboskopów i Saturday Night Fever.

Podsumowanie

Próba „euforii pierwszego tygodnia” zdana celująco. A jak będzie później? Kiedy zejdzie z piedestału i czy często będzie na niego wracał? Oczywiście – czas pokaże! 🙂

3 komentarze „Revox A50 – The Jewel”

  1. (Nie)czekam na koniec tego wyścigu zbrojeń 🙂

    Ps. Pamiętam Revoxa A78.
    dysponował bardzo dobrą separacją instrumentów.
    Świetne stereo, z takim studyjnym poświstem.
    Jednak po dwóch latach przyszedł dzień sądny.
    Na wagę wskoczyli mieszkańcy tego samego pokoju:
    Revox A78 oraz Sansui 7000 (militarna wersja EIGHT).
    GEM, dla marines stacjonujących w Japonii, rozbroił Revoxa (albo moje serduszko)
    swoją słodyczą, bo, jak mówią ludzie, to najbardziej lampowy tranzystor na ziemi.
    ALE Revoxa to bym jeszcze – na chwilę – przytulił.

    1. Jedyne Sansui jakie dłużej słuchałem to model Model: AU-α 907MR… w wersji na Japonię w zestawie z transformatorem. Ale… to już lata 90-te. Słuchałem go z Audio Physicami Avanti. Brzmiało to dobrze, ale nijak nie mogę porównać tego co daje mi vintage…

      Model 7000 to też dziś niemały pieniądz. Pytanie, czy Sansui jako marka jest przeceniona, podobnie jak np. NAD 3020… czy jednak warta swoich pieniędzy. A może są jakieś „tańsze” Sansui godne uwagi?

  2. AU-α 907MR
    https://www.youtube.com/watch?v=x9857V5m_HE
    Z pierwszego nagrania emanuje ogromny potencjał.
    W tej konfiguracji toru, produkty uboczne chyba nie istnieją 🙂
    Pozostają czyste żywioły, zapisane w samych nagraniach.
    I jeszcze drugie (mniej spektakularne w zakresie makro-dynamiki, ale
    głębia naturalnego obrazowania jest doprawdy zdumiewająca):
    https://www.youtube.com/watch?v=oMrW6k7aV6g

    Na żywo słuchałem tylko 7000.
    Nt. pozostałych modeli mogę wnioskować tylko pośrednio.
    Zdać się na relacje ludzi itp.
    Posłuchać w okienku YT 🙂
    W kontekście starszych modeli pojawia się temat brzmienia,
    które jest unikalne i ma swoją, niepodobną do niczego, sygnaturę.
    Taki – jakby – „znak wodny”.
    I – co ciekawe – PODOBNO ten „znak wodny” wędruje po wszystkich modelach (!)
    tych „z dołu” też.
    Chciałeś legendy, to masz 🙂
    https://www.youtube.com/watch?v=t6YJJTGzTKg&list=RDt6YJJTGzTKg&start_radio=1

    PS.
    A tu relacja o wybranych modelach podstawowych:
    https://www.youtube.com/watch?v=0gl30lNR4OE
    331 – widziałem ostatnio za około 200-300 euro.
    3000A – jest teraz na OLX za 1900 zł. Chyba warto:
    https://www.youtube.com/watch?v=uUe4UqxlsI0&list=LL&index=2

Dodaj komentarz