Moja winylowa ścieżka cz. 3 – NAD C558 & Rega P1

Z gramofonem Fisher MT-6321 spędziłem 15 lat. To były lata o których pisałem wcześniej we wpisie The Living Years. Grał on razem ze wzmacniaczem Cambridge Audio 640v2 (którego bardzo nie lubiłem) i nieudaną podróbką Audio Physiców Spark w postaci Studio 16Hz Xentia. Ale każdą chwilę kiedy wynurzałem się na chwilę z życiowego kieratu obowiązków i rzeczy, które „należy-zrobić-wcześniej-niż-upgrade-HIFI” – poświęcałem na szukanie nowej muzyki, kupno kilku winyli, albo odkryciu czegoś nowego na piratach/streamingach. Wyskakiwałem ponad powierzchnię jak delfin – nie do końca świadomy tego, że jest ssakiem i oddycha tlenem z powietrza a nie z wody i licytowałem winyle na allegro albo jeździłem na giełdy i buszowałem w pudłach z tanimi płytami. Od czasu do czasu pozwalałem sobie na ekstrawagancję w postaci „drogiej” płyty np. Twelfth Night czy Legendary Pink Dots na urodziny. Za drogą uznawałem taką, która na LP kosztowała więcej niż na CD.

W końcu dotarłem do takiego punktu na mapie dziejów, gdy uznałem, że płyty CD niewyjęte z pudeł po kolejnej przeprowadzce mogą tam leżeć przez 2 lata i nie tęsknie za nimi. Wszystko mam na Tidalu/Spotify oraz … na winylach – które rozpakowane i ułożone alfabetycznie zostały bardzo priorytetowo. W międzyczasie zmieniłem też znienawidzonego Cambridge Audio i Xentie na NADa i prawdziwe Audio Physici. A Fisher z prostą Audiotechnicą grał dalej…

Postanowiłem kupić nowy gramofon.

Byłem wtedy zdecydowanie nastawiony na sprzęt aktualnie produkowany. Żaden vintage. Przez kilka tygodni szukałem najprostszego Projecta w fortepianowej czerni z czerwonym Ortofonem do 1000 zł. Można powiedzieć, że była to klasyka na rynku używanych gramofonów i co kilka dni takowy się pojawiał. Dobra prasa, dobre opinie, ładny wygląd nawiązujący wykończeniem do moich Audio Physic Sitara w lakierze fortepianowym… I co kupiłem? Kupiłem matowego NAD C558 z niebieskim Ortofonem. Teoretycznie stopień wyżej niż czerwony, a na pewno stopień drożej.

Gramofon ten grał bardzo dobrze.

Czujecie ten brak entuzjazmu w powyższym zdaniu? Tak właśnie było. On grał nie gorzej, nie lepiej, całkowicie poprawnie a nawet bardzo dobrze. Z jednej strony czytałem opisy winylowych maniaków dających odciąć swoje jaja aby bronić tezy, że dźwięk z analogu jest o niebo lepszy niż dźwięk z cyfry, ale ja tego nie czułem. Choć miałem już trójkę dzieci i ryzyko było dla mnie mało istotne po prostu tego nie czułem w takiej intensywności. Oczywiście – dźwięk analogowy miał swój klimat, ale to nie jest równoznaczne z tym, że brzmienie było miarodajnie lepsze.

Punkt zwrotny.

Zaczęło się od tego, że od mojego przyjaciela dostałem zadanie: „Tomek, znajdź mi gramofon do 1000 zł”. Traf chciał, że zaraz po tym życzeniu wypatrzyłem ofertę z okolic Żukowa na gramofon REGA P1 – czyli podstawowy model Regi (potem okazało się, że z dokupionym upgradem, ale tego nie wiedziałem). Pojechaliśmy tam z Kamilem tego samego dnia, ja byłem zaopatrzony w odpowiedni set płyt winylowych, i pod wieczór dotarliśmy na miejsce. Sprzedający twierdził, że kupił ten gramofon w pakiecie z kinem domowym, nie pamiętam dokładnie, ale jakiś Denon i kolumny Dali. Miał w domu kilka płyt, które wcześniej musiały służyć jako podstawki pod garnki i stwierdził, że dźwięk analogowy nie jest dla niego. Na początku wynegocjowaliśmy dobrą cenę, a potem przystąpiłem do testów sprzętu.

Wyregulowałem go na szybko, położyłem na talerz One Second – Yello i …. szybko wyłączyłem.

Widziałem minę sprzedającego. On otworzył tak oczy, jakby nigdy wcześniej nie słuchał tak dobrego brzmienia. Miałem jeszcze kilka płyt ze sobą, ale zamiast je kłaść na talerz po prostu spojrzałem na Kamila, kiwnąłem delikatnie głową aby zrozumiał, że ma kłaść kasę na stół, bierzemy sprzęt i spierdalamy 🙂

10 minut później jechaliśmy już w kierunku Gdańska z Regą na tylnym siedzeniu.

  • Tomek, ale widziałeś jego minę?! – zapytał Kamil
  • WIDZIAŁEM !!!
  • Chyba się człowiek zdziwił, że gramofon może tak dobrze brzmieć….
  • A jak myślisz? Czemu tak szybko go wyłączyłem!?

😀

Godzinę później Rega P1 (po fabrycznym upgradzie) grała w zestawie ze wzmacniaczem Micromega IA-180 i kolumnami Polk Audio u mojego przyjaciela dwa osiedla obok mnie. Miałem okazję słuchać tego zestawu regularnie co kilka tygodni, a nawet częściej. Za każdym razem zachwycał mnie tym, że tor analogowy nie był niczym gorszy od toru cyfrowego. U mnie ta różnica była większa (na korzyść cyfrowego). Dodatkowo Kamil przy każdej wizycie u mnie dolewał oliwy do ognia mówiąc:

  • Fajny masz sprzęt Tomek, ale … przypomnij mi… co ja mam lepsze niż Ty?
  • …. gramofon… – odpowiadałem

Jaka była moja zakupowa reakcja na ten stan – opiszę w kolejnej części.

Dodaj komentarz