All The Pretty Little Horses (CPK session 1)

Tuż przed końcem millenium poznałem jeden z zespołów, który jest moim 10/10: Current 93, apokaliptyczny folk. 11 lat temu byłem na ich koncercie, 8 lutego w Londynie, w Union Chapel. To były najlepsze urodziny, jakie mogłem sobie zorganizować. Tego samego dnia rano udało mi się też pobiec w pierwszej, matczynej lokalizacji parkruna – Bushy Park.

Album All The Pretty Little Horses to jest mój TOP10 wszech czasów. I to nie są słowa rzucone na wiatr. Może kiedyś opiszę mój cały TOP… ale nie o tym ma być ten CPK – (czyli Codzienne Przepinanie Kabli).

Moje audio popołudnie rozpocząłem od wymiany zakupionej na OLX lampy EMM803 czyli magicznego oka – lampy pokazującej poziom wysterowania sygnału radiowego oraz stereo. Wymieniałem ją w amplitunerze SABA SRI-16, czyli pseudo-sprawnym sprzęcie kupionym od Pana Macieja z Raculi. Tutaj dłuższy opis tej SABY.

Kiedy magiczne oko rozchyliło swoje wrota, przez pierwsze kilkanaście minut słuchałem radia, kręcąc gałką lewo i prawo szukając ciekawej muzyki na radiowych stacjach. Trafiłem na … Hejnał Mariacki w PR 1 Polskiego Radia. To jest melodia, która płynie w żyłach moje pokolenia. Tysiące razy słuchana na długich falach w samo południe. Tym razem na UKF. Przestałem kręcić gałką strojenia i w mojej głowie pojawiła się refleksja… to jest właśnie to czego podświadomie szukam. Trębacz z Krakowa, raniony strzałą grał jak Miles Davis.

SABA SRI-16 + Ditton 44

All The Pretty Little Horses, zapragnąłem posłuchać właśnie tego albumu. SABA lekko skręca mi w prawo. Przy niskich poziomach volume, balans nie jest symetryczny. Jednak od 1/3 w górę jest już równo, ale jeżeli chcesz słuchać ciszej – trzeba ustawić volume mniej więcej w połowie i ściszać na źródle/dacu. Oczywiście aby dokładnie określić ten drobny mankament przepinałem kolumny lewo/prawo i co chwila włączałem mono i szukałem symetrii.

I kiedy wreszcie w spokoju ducha usiadłem i włączyłem raz jeszcze od początku All The Pretty Little HorsesCurrent 93 to odleciałem. Etykieta „apokaliptyczny folk” to nie tylko label dla Current 93 – to określenie, które można przypiąć SABIE SRI-16. Od zawsze pisałem i uważałem, że to ciemna strona lampowej mocy SABY. Skrajnie inna niż Studio 1 Automatic ale jak dla mnie – równie doskonała. To sprzęt z pogranicza vintage audiofilii i vintage fanaberii. To nie jest najlepszy sprzęt jaki mam w domu, ale na pewno najbardziej fascynujący, elektryzujący. Nie zachęcam do kupna w ciemno, wręcz przestrzegam!! Ona jest jak Buka z Muminków. Można się jej bać, ale może też fascynować.

ELAC 3400T + Ditton 44

Od tygodnia na drugim głównym miejscu mojej półki stał Elac 3400T. To on był moim wzorcem czarnej fali przypływu, który opisałem niedawno przy okazji Opusa. To będzie w przyszłości ciekawe porównanie, kiedy w jednej z kolejnych sesji CPK zestawię bezpośrednio (przy użyciu przełącznika kolumn z Czech) monumentalnego Elaca z monumentalnym Telefunkenem.

Podłączyłem Elaca 3400T i puściłem po raz kolejny tego dnia Calling For Vanished Faces I. Ja naprawdę lubię tego Elaca! Kamil mówi, że jest przykryty kocem, i z ciemnymi kolumnami gra fatalnie… Ja się albo kompletnie nie zgadzam, albo nie mam tak ciemnych kolumn, jak Kamil, albo moje trochę większe pomieszczenie daje więcej miejsca do rozprzestrzeniania się tych „fal przypływu ciemnego oceanu”. Apokaliptyczna pieśń śpiewana na dwa głosy tego samego wokalisty. Steven Tibet raz pojawia się bardziej z prawej, raz bardziej z lewej, czasami śpiewa równocześnie, nachodzi na siebie…

Ale względem SABY SRI-16 zgasła głębia i okrągłość. To dziwne, bo ten Elac jest jak gorący asfalt na chorwackiej autostradzie w lipcu. Ale w tym wypadku ta prosta lampa SABY zgrała o niebo głębiej i z większym żarem.

Telefunken Opus 301 + Ditton 44

Szybko przepiąłem na Telefunken OPUS 301. Po prostu stał obok i nie wymagał biegania do garażu. Ale on też nie podołał aurze, którą robiła SABA SRI-16. Zagrał jak rywal Elaca 3400T, a nie krągłej, apokaliptycznej SABY. Pewnie po kilkudziesięciu minutach adaptacji ucha, te wszelkie tranzystorowe niedoskonałości stałyby się atutami, ale pierwsze wrażenie: zwykła lampa z 1966 roku vs. świetny tranzystor z 1970 roku było oczywiste i wskazywało na korzyść lampy.

SABA Studio I Automatic + Ditton 44

Ten piecyk zajął miejsce nr 1. To kapitan mojej kadry. Tak jak pisałem tutaj, to zamknięcie pewnego etapu i postawienie jej na piedestale na dłuższy czas. Paradoksalnie nie słucham jej zbyt często, bo wiem, że rozwali system do tego stopnia, że będzie można rozejść się z opuszczonymi głowami. To absolutny nr jeden w kategorii open. Ale ma też swoje cechy. Ta lampa gra po jasnej stronie mocy. Jest szczegółowa ale jednocześnie słodka. NIKT nie może powiedzieć, że gra zbyt dużym basem i kładzie koc na głośniki. Taką opinię może wydać tylko:

a) ktoś, kto słuchał jej chwilę po włączeniu, bo różnica w tracie osiągania temperatury startu, a temperatury pracy jest kolosalna. W ciągu pierwszych 15-20 minut masz przed sobą dziwoląga w zbyt dużym garniturze, który przeobraża się liniowo w miss/mister świata.

b) ktoś, kto słuchał jej z zamiennikami oryginalnych lamp, albo w inny sposób „uszkodzoną”.

c) ktoś, kto po prostu nie jest jest jeszcze gotowy

SABA Studio I Automatic zagrała ten sam album Current 93, a potem kolejne dźwiękowe dziwolągi jak choćby utwór Sabrina – Einsturzende Neubauten, w taki sposób, że robiło się po prostu smutno… To było tak perfekcyjne jak skoki Adama Małysza w sezonie 2000/01. Zero rywalizacji. 150 metrów w Willingen i można jechać do domu.

Podsumowując:

W sumie mógłbym mieć tylko dwa piece: SRI oraz Automatica. Tylko te dwa (bardzo różne od siebie) piece wywołują we mnie uczucia „wow”. To mi trochę psuje zabawę …. jak żyć, Panie Prezydencie?!

Jeden komentarz do “All The Pretty Little Horses (CPK session 1)”

  1. Ad. CPK —>

    W kontekście neuronów lustrzanych (nie tylko placebo) to pomysł genialny, a co za tym idzie – niezbadany i … samotny.

    Tyle pisze się o ustawieniach BIASU w ampli, a tak rzadko można przeczytać o stroju człowieka powstałego rano z łóżka.

    Trzymam kciuki!

    Ad. „Buka z Muminków”

    Nie ma piękniejszego widoku niż świecąca nocą lampa.

    To wychodzenie dźwięku z mroku…

    u „ciemno” grających to jest… nie wiem…

    – niczym paruzja?

Dodaj komentarz